wtorek, 17 lipca 2012

Skończyło się...

Żeby nie było że ciągle tylko kupuje i kupuję to dzisiaj porcja zużytych kosmetyków :D
Trochę tego będzie bo wrzucałam i wrzucałam do torby w łazience aż się przestraszyłam jak zrobiła się pełna!
Kiedy, jak??!!


Ale po kolei... 

Produkty do mycia, kąpieli itd...


  • Żel do mycia z Lidla - cudo za grosze! Świetnie się pieni, nie wysusza i pięknie pachnie. Ma jeden minus, szybko schodzi ale za 3 zł nie będę wybrzydzać. Kupię ponownie na pewno!
  • Żel z Yves Rocher, lawendowy. To już chyba 4 lub 5 opakowanie. Uwielbiam lawendę i uwielbiam ten żel. Wydajny, pachnie obłędnie i nie przesusza. Szkoda że się zużył, kupię ponownie jeszcze nie raz.
  • Żel z Lierac - cóż, kosmetyk poprawny ale nic nie uzasadnia jego absurdalnej ceny. Próbka z Glossy Box.
  • Sonnet, Mydło ekologiczne, lawendowe. Używałam do prania pędzli. Spisywało się tak samo jak szampon dla dzieci a jest trudniej dostępne. 
  • TBS, Mydło do rąk. Produkt bardzo wydajny i pięknie pachnący.Poza tym zwykłe mydło.
  • Stenders, Pianka do kąpieli. Kosmetyk idealny! Szkoda, że odkryłam dopiero po tym jak zdecydowałam, że w nowym mieszkaniu chcę prysznic a nie wannę. Na temat tej pianki zrobię osobną recenzję.
 Skończyłam peeling z Perfecty


Pudło niby wielkie


A wystarczyło na cztery użycia. Jak dla mnie za słabo ściera więc szukam dalej ideału.

Pielęgnacja włosów też się pokończyła:


  • Lakier Taft, nabłyszczający. Bardzo go lubię, zastąpiłam go takim samym.
  • Olejek Amargan (chyba z Kissboxa). Obłędnie pachnie i tyle. Wolę jedwab z Biosilk.
  • Suchy szampon Furterer (chyba tak się pisze) to mój pierwszy suchy szampon. Bardzo szybko się skończył ale był świetny.
  • Po nim kupiłam osławiony Batiste. Będzie o nich osobna recenzja teraz napiszę tylko tyle, że Batiste jest gorszy.

Pielęgnacja twarzy i demakijaż
 

  • Woda micelarna z Yves Rocher, już na nią pomstowałam wystarczająco - bubel i tyle.
  • Hydrolaty z BU. O rany! Długo zwlekałam z zamówieniem, jakieś 2 lata chyba i... miałam rację! Jak dla mnie to koszmar. Śmierdzi, podrażnia i nigdy więcej nie kupię.
  • Płyn micelarny z Avene - świetny, kupię pełnowymiarową butlę.
  • Płyn odświeżający z Clarins, pisałam już o nim co nie co. Produkt świetny, na pewno kupię ponownie.
  • Płyn do demakijażu z YR, seria z bławatkiem. Kupiłam kolejne opakowanie. Doskonale radzi sobie z makijażem oczu i o to chodzi w takich produktach. 


  • Chusteczki do demakijażu Alterra, nie wiem które to już opakowanie. Są tanie, idealnie zmywają makijaż i nie podrażniają. Używam je w te dni kiedy jestem padnięta i mażę o zmyciu makijażu i spać!
  • Olejek z Alterry, cytryna i oliwka. Nie podzielę ogólnie panującego zachwytu. Do włosów był beznadziejny. Jako oliwka do ciała nie lepszy. Skończył się bardzo szybko i nie żałuję.
  • Antyperspirant Vichy. Genialny produkt, to była moja chyba 4 buteleczka. Teraz odstawiłam na chwilę bo skóra się za bardzo do niego przyzwyczaiła. Jednak wrócę do niego na pewno.

  • Żel krem z YR. Poprawny i tyle.
  • Soraya, Maska dotleniająca - jeden z moich KWC! Pisałam już o niej nie raz.
  • YR, Maska z granatem. Działanie pielęgnacyjne widoczne, zapach powalający i szybki czas działania. Minus to pojemność, skończyła się bardzo szybko. Kupię ponownie.
  • Krem do rąk Farmona (chyba). Zwykły krem, bez rewelacji.
  • Clinique, krem nawilżający. Przyznam, że zużyłam na szyję i dekolt. Nic specjalnego.
  • Sanoflore, Krem miodowy. Próbka była bardzo fajna. Jak mi wejdzie w oczy na zakupach to zaopatrzę się w niego.
  • YR, Krem do stóp lawendowy. Cudny lekki kremik. Kupiłam koleje opakowanie. Szybko się wchłania, pięknie pachnie i odpowiednio nawilża.
  • BU, Peeling enzymatyczny EKO. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nic nie robi, koszmarna forma i zapach mleka w proszku. Nie lubię takich kosmetyków. Ich stosowanie wcale nie jest fajne.
  • L'Occitane - próbki kremu do rąk i stóp. Czemu one tyle kosztują???!!! Jak dorwę w promocji to kupię. Są idealne.

Zapachy


  • Woda toaletowa z YR, trawa cytrynowa albo zielona herbata. Bardzo lubię i kupię ponownie.
 
I na koniec kolorówka
 

  • Jajko BB. Mam kolejne. Nie wyobrażam sobie makijażu bez niego.
  • Clinique, Chubby Stick - badziew, pisałam już o nim.
  • Błyszczyk Be You - dobry ale te serduszka mnie odstraszają
  • Pomadka ochronna OEPAROL, wersja jagodowa - ta zwykła jest lepsza.
  • Sephora, szminko błyszczyk. Świetny produkt.
  • Clinique, High Impact Mascara. Mój ideał. Tu próbka, ja już mam kolejne opakowanie.
  • OPI, Top Coat. Poprawny. Bardzo przyspieszał wysychanie ale nie był wydajny. Tutaj mini wersja.
  • Lumene, Kredka do oczu. Trochę za twarda ale kolor piękny.
  • Misslyn, Konturówka do ust. Jak na mój gust za sucha ale kolor idealny nude.
Skończyłam również róż z MAC, Well Dressed i błyszczyk Woo Me ale wymieniłam już puste opakowania na nową szminkę :)

Uff... to by było na tyle skończonych produktów.
Idę zużywać kolejne :P

6 komentarzy:

  1. wow jestem w szoku ze az tyle udalo ci sie zuzyc szczegolnie podziw za kolorowke:) ja rozy swoich chyba nigdy nie zuzyje:) ale jakos mi to nie przeszkadza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiam jak to możliwe, że tyle tego idzie :) Kolorówka też mi wolno idzie. Nie wiem czemu produkują ją w takich wielkich opakowaniach...

      Usuń
  2. juz obserwuje:))) w 100% sie zgadzam kolorowka idzie naprawde wolniutko - moje roze pomimo ze uzywam prawie
    co dzien - zero znaku ze cos z nic ubylo:)) pozdrawiam - ladne denko:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to zależy też od konsystencji. Well Dressed zszedł mi w pół roku a Coy Girl mam ponad rok i niewielkie zużycie jest.

      Usuń
  3. wow, ile zużyć, gratuluję, to musi być miłe uczucie:D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...