Styczeń zdecydowanie nie obfitował w ulubieńców. Z kolorówki używałam wszystkiego po trochę, pielęgnacja doprowadzała mnie w większości do szału (przez zimę, kaloryfery i nie wiadomo co jeszcze moja skóra była sucha na wiór!)
No ale coś nie coś się znalazło :P
Od stycznia pracuję w domu więc nie chce mi się codziennie malować podkładem. Dlatego kupiłam na spróbowanie Mineralize Skinfinish Natural z MAC.
I muszę przyznać, że już rozumiem o co tyle hałasu za wielką wodą :)
Puder idealnie zastępuje podkład i puder. Ma całkiem niezłe krycie i trzyma się ładnie cały dzień. Za jakiś czas na pewno napiszę dokładną recenzję.
Bardzo przypadły mi do gustu te maleństwa z Benefit.
Są super wydajne i dają przepiękny efekt.
Z pielęgnacji kilka produktów do twarzy.
Wróciłam do regularnego używania mojej szczoty. Jej recenzja wkrótce.
Dziś tylko napiszę, że jest genialna!
Maska nawilżająca na noc - niezbędnik przy kaloryferach :/
Charged Water z MAC - cudownie odświeża i nawilża. Używałam codziennie w styczniu i już widać jak bardzo jest wydajna.
I Cleansing Oil, również MAC :P
Więcej o nim już niedługo.
I oby luty był obfitszy w ulubieńców :D
Jestem ciekawa tej mgiełki Charged Water z MAC'a:)
OdpowiedzUsuńRecenzja pojawi się jak tylko ją jeszcze trochę potestuję.
UsuńA ja jestem ciekawa szczoty :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia do recenzji już zrobione :)
UsuńCzekam na recenzje MSF z MAC:)
OdpowiedzUsuńBędzie na pewno :)
Usuńoj ja na tego MAC też się czaję, skoro piszesz, że jednak wart jest tego hałasu, hmmm:)
OdpowiedzUsuńJest wart :)
Usuńteż bardzo lubię MACowego MSFa.. idealny na moje częste podróże do PL :)
OdpowiedzUsuńTak, na podróż to idealny kosmetyk :)
Usuń