Urlop się skończył, pora wracać do obowiązków i przyjemności w postaci blogowania :). Dzisiaj będzie kilka słów o kosmetyku który wyskakiwał z każdego miejsca w sieci w zeszłe wakacje. Ale ja, jako zupełnie niebrązerowa nie zwracałam na niego uwagi. Owszem, odnotowałam, że świetny kosmetyk i tyle. Do czasu gdy w tym roku zupełnie przypadkiem nabyłam duo róż+brązer z ELF. Brązer mnie zachwycił! Jednak jego wielkie drobiny spowodowały, że postanowiłam kupić coś innego. A w zasadzie nie kupić a zażyczyć sobie na imieniny :D
Tak w moje łapki wpadła brązująca baza Soleil Tan De Chanel.
Baza występuje tylko w jednym kolorze. Jest on dość uniwersalny. Świetnie stapiał się z bardzo jasną skórą i świetnie wygląda w chwili obecnej gdy jestem dość mocno opalona. Baza ma w sobie delikatne drobiny złota które w chwili obecnej są lekko widoczne na twarzy. Efekt jest jednak bardzo delikatny i trzeba się przypatrzeć aby je dojrzeć. Jest to raczej takie piękne rozświetlenie. Gdy używałam bazy jak jeszcze nie byłam opalona drobiny nie były widoczne.
Kolor pokazany na nie opalonej ręce :). Jak widzicie, ładnie się stapia i nie wychodzą z niego pomarańczowe tony.
A teraz kilka słów o obietnicach producenta, znalezionych na wizaz.pl
Rozświetlająca i modelująca baza słoneczna przeznaczona do samodzielnego stosowania lub z podkładem. Zapewnia efekt muśnięcia słońcem: sam: złocista, półmatowa cera pełna blasku; w połączeniu z podkładem: wzmacnia jego kolor dla efektu świetlistej opalenizny. Nowatorska konsystencja idealnie stapia się ze skórą, delikatna, dająca uczucie komfortu. Efekt zdrowego wyglądu przed latem, ujednolicona opalenizna podczas lata i przedłużenie opalenizny po lecie.
Kremowa pudrowo - żelowa konsystencja wykazuje niezwykłe powinowactwo ze skórą, doskonale scala się z jej powierzchnią. Woski mineralne zapewniają łatwość aplikacji i trwałość. Lotne silikony sprawiają że formuła jest niezwykle jedwabista. Pudry krzemu, pudry mineralne oraz pudry silikonu doskonale matują skórę, wchłaniają nadmiar sebum i wilgoć z jej powierzchni. Brązujące, opalizujące pigmenty nadają skórze opalony, zdrowy wygląd.
Efekt: aksamitna, wygładzona twarz o naturalnym, złoto opalonym kolorycie.
Nakładać na twarz punktowo, stopniowo rozprowadzając na całej twarzy od środka na zewnątrz, sam lub w połączeniu z podkładem.
Podpisuję się pod wszystkim co napisał producent. Można ją stosować samodzielnie i z podkładami, zarówno pudrowymi jak i płynnymi. Efekt muśnięcia słońcem jest, półmatowe wykończenie również. Konsystencja jest genialna, pięknie stapia się ze skórą i trwa na niej aż do zmycia. Przetestowałam w mieście oraz w górach chodząc po kilka godzin dziennie po szlakach. Baza nie zapycha, nie powoduje powstawania wyprysków, nie przetłuszcza skóry. Nie wymaga pudrowania. Byłabym zachwycona takim podkładem :)
Na uwagę zasługuje również niesamowita wydajność, używam kosmetyku od 2,5 miesiąca codziennie i w bazie jest tylko delikatne wgłębienie.
Baza ma tylko jeden mankament, opakowanie i konsystencja sprawiają, że wpada do niej kurz, zanieczyszczenia? Nie wiem jak to dokładnie opisać ale jest to mankament każdego kosmetyku w kremie zamkniętego w opakowaniu z którego nakłada się go pędzlem.
A jakie są Wasze ulubione brązery?
miałam ją kiedyś, ale się pozbyłam jeszcze zanim użyłam.. głupia ja, bo teraz znów mnie od jakiegoś czasu kusi :D
OdpowiedzUsuńNo tak to czasem bywa :] Ja tak mam z lakierami, że puszczę w świat a potem chcę ponownie.
UsuńMam na nią ogromną ochotę, ale cały czas obawiam się, że na mojej skórze będą wychodzić pomarańczowe tony.
OdpowiedzUsuńU mnie nie wychodzą, prawdopodobnie dlatego, że świetnie się ją rozciera i trochę dopasowuje się do koloru skóry. Była inna jak byłam blada a teraz, przy mocnej opaleniźnie prezentuje się inaczej.
Usuńuwielbiam ją <3 co prawda ostatnio nie używam ale tylko dlatego, że przestawiałam się na makijaz mineralny :> ale uwielbian, absolutnie
OdpowiedzUsuńJest co uwielbiać :D
UsuńPosiadam ją od roku i towarzyszy mnie praktycznie zawsze :) To jedyny bronzer co nie robi krzywdy :)
OdpowiedzUsuńU mnie to drugi brązer w życiu. Chociaż nie, trzeci. Miałam kiedyś jakiś chyba z Essence i wyglądał strasznie, na długie lata odechciało mi się po nim brązerów.
UsuńMam ją, ale jeszcze leży i czeka na swój czas:)
OdpowiedzUsuńSzkoda żeby czekała :)
Usuńa mnie ona dalej nie kusi ;) ... za duzo dla mnie pomaranczy :)
OdpowiedzUsuńNa każdym wygląda pewnie inaczej ale u mnie pomarańczy nie widać (na szczęście :D). Też mnie nie kusiła, do czasu :P
Usuń