Obiecałam to piszę :D
W zeszłym roku odstawiłam toniki całkowicie na rzecz pryskaczy.
Czasem używam, ich do odświeżenia czasem pod krem czasem do utrwalenia makijażu.
Najwięcej pytań było o wodę Caudalie. W opisie czytamy, że jest to woda zainspirowana eliksirem młodości królowej Izabeli Węgierskiej. Ma wygładzać rysy twarzy, zamykać pory i nadawać skórze świetlisty blask.
Wodę przed użyciem trzeba wymieszać. Można rozpylać przed nałożeniem kremu lub w ciągu dnia, utrwala makijaż.
Jak tylko ją zobaczyłam to odnotowałam w pamięci, że mam po nią wrócić.
Za buteleczkę 100 ml zapłaciłam niewiele ponad 100 zł.
Moje wrażenia są mieszane.
Przede wszystkim nie podoba mi się zapach, zapewne to wina rozmarynu. Czuję się jakbym spryskiwała twarz maścią na przeziębienie. No ale zapach to kwestia gustu :)
Bardzo dobry jest rozpylacz. Daje lekką mgiełkę którą faktycznie można bez obaw użyć na makijaż.
Woda nie zamyka porów. Kwestia wygładzenia rysów jest mocno dyskusyjna.
Blask natomiast nadaje.
Jest to szczególnie widoczne po nieprzespanej nocy,
wtedy pokazuje co potrafi.
Woda jest bardo wydajna. Zużycie widoczne na zdjęciu to efekt
używania codziennie przez ok. 1,5 miesiąca.
Pierwszym pryskaczem jaki kupiłam była Charged Water z MAC.
Ten produkt ma przewagę nad Wodą Caudalie tym, że nawilża.
Jest doskonała pod krem i do odświeżania skóry bez makijażu.
Rozpylacz daje dość mocny strumień tak więc makijaż może ulec zniszczeniu.
Buteleczka 100 ml wystarczyła na kilka miesięcy.
Koszt też ponad 100 zł.
Z tych dwóch zdecydowanie wolę Wodę z MAC. Jednak jest to zapewne spowodowane tym, że przy mojej mieszanej skórze blask na całej twarzy nie jest wskazany. Z wody Caudalie powinny być zadowolone posiadaczki suchej skóry.
Ale...
na koniec mój faworyt.
O wodzie Uriage można sporo przeczytać i usłyszeć.
Stała się sławna głównie z powodu braku konieczności osuszania twarzy po aplikacji.
Kupiłam na próbę 150 ml które kosztowało mnie 29,99 zł.
Była jeszcze opcja mała do torebki i 300 ml chyba za 49,99 zł.
Ta Woda z powodzeniem zastępuje Wodę z MAC!
Genialnie nawilża, odświeża, łagodzi podrażnienia i ułatwia aplikację kremów.
Dodatkowo dzięki delikatnej mgiełce jest idealna do utrwalania makijażu.
Sądząc po ciężkości butelki to 150 ml wystarcza
mniej więcej na dwa miesiące stosowania dwa razy dziennie.
Woda Uriage zostaje ze mną na dłużej ;)
Po skończeniu tego opakowania na pewno kupię kolejne.
Lubicie takie pryskacze?
Caudalie spróbuję tak z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńSą też mniejsze opakowania po 30 ml, idealne na próbę.
UsuńJakoś mnie te pryskacze nie przekonują. Mam dwie sztuki, ale głównie kurz zbierają... :/
OdpowiedzUsuńA jakie masz?
UsuńMnie moje przekonały bardzo :)
Twój faworyt jest moją ukochaną wodą termalną. Uwielbiam ją. W zapasie mam teraz wodę z Avene i choć jest dobra, nie dorównuje tej z Uriage.
OdpowiedzUsuńChciałabym wypróbować ten eliksir Caudalie, z czystej ciekawości i dla samego zapachu:)
Cieszę się, że mamy takiego samego faworyta :) W niektórych aptekach są 30 ml więc idealne na spróbowanie.
UsuńWiem że kiedyś skuszę się na Uriage, jak tylko wykończę swoje spore zapasy
OdpowiedzUsuńSkuś się, warto :)
UsuńOsobiście nie używam spryskaczy :)
OdpowiedzUsuńNie lubisz czy Ci nie służą?
Usuńja uwielbiam zapach wody caudalie, ale fakt lubię ziołowe zapachy:] zainteresowałaś mnie tą wodą uriage, kupię w najbliższym czasie:]
OdpowiedzUsuńDla mnie Uriage jest najlepsza a miałam już chyba większość dostępnych w Polsce.
UsuńUriage ostatnio bryluje na każdym blogu i filmiku YT ;) muszę się przekonać na własnej skórze co potrafi, bo nie uwierzę!
OdpowiedzUsuńTak, zauważyłam boom na Uriage. Jednak jest naprawdę świetna.
Usuń