Nie wiem jak Wy ale ja już czuję wiosnę! A co za tym odzie przechodzi mi ochota na brokaty i zaczynam myśleć o czymś lekkim i wiosennym!
Dlatego korzystając z wolnego dnia oraz tego, że mój kolega objaśnił mi funkcje jakie mam w aparacie mogę pododawać kilka fotek i podzielić się z Wami ulubieńcami.
Na początek podstawowe kosmetyki
Podkład Smashbox Studio Skin Foundation - bardzo dobry podkład, kryjący (nie jest to efekt maski) i trwały. Mój podkład musi wytrzymać ok 13 godzin i ten dawał radę. Na zdjęciu widoczne zużycie po codziennym stosowaniu od połowy października.
Puder z MAC - Blot Powder. To mat idealny, pisałam już o nim.
Kolejny puder MAC, tym razem tak zwany Beauty Powder z limitowanej edycji - odcień Snow Globe. To jak bardzo go polubiłam było sporym zaskoczeniem! Jest to puder który widocznie poprawia stan skóry, nadaje lekkiego blasku (nie ma w nim brokatu) i cudownie ożywia. Używam codziennie (od połowy listopada) i na szczęście nie widzę ubytku, mam nadzieję, że na długo mi wystarczy.
Korektor z Mac - nie pamiętam jaką on ma nazwę ale w pudełeczku jest tylko jeden. Uwielbiam i nie zamienię na nic innego! Gęsty, kryjący - mimo to idealnie się wtapia w makijaż. Trzyma się do zmycia całości makijażu. Nadaje się również pod oczy.
Kolejny numer na liście to Paint Poty z MAC, mam dwa:
-po lewej Bare Study
-po prawej Nubile
Trzymają cienie zazwyczaj cały dzień (są dni kiedy trochę schodzą po ok 10 godzinach od nałożenia). Ostatnio zaczęłam je nakładać pędzlem i trzymają się do zmycia.
Bare Study używam pod cienie z brokatem i drobinami, z kolei Nubile pod maty.
Mineralny cień z MAC opisywałam już w ulubieńcach nie raz, nadal go używam a dna nie widać :). Pod ten cień polubiłam stosowanie Shade Sticka z MAC (kolor Heirloom), stosuję go również solo kiedy potrzebuję mega szybkiego makijażu.
Z mineralnym cieniem łączyłam zawsze kredkę z Avonu Super Shock - kolor fioletowy.
Hitem zimy był róż z MAC w kolorze Well Dressed, gościł na moich policzkach codziennie. Na zdjęciu widać spore jak na produkty MAC zużycie.
Nie będzie to kolor na wiosnę i lato więc zostawię go na kolejne mrozy.
Często używałam kredek, linery w żelu jakoś poszły w odstawkę. Bardzo polubiłam kredki z Make Up For Ever - aqua eyes w kolorach widocznych na zdjęciu. Idealnie nasycone kreski, bez ksera na górnej powiece i bez rozmazywania (nawet jak oczy łzawiły na wietrze).
Często używałam kredki Clinique którą kupiłam w zestawie z tuszem, jest to czerń z delikatnymi srebrnymi drobinkami.
Nadal uwielbiam tusz z Clinique - High Impact. Czemu on tyle kosztuje???!!!
Oraz korektor/utrwalacz do brwi Delia - cudo za grosze!
Pod szminkę używałam kredki Oeparol - ideał!, a także konturówki w kolorze cielistym, najpierw z Sephory a potem z Misslyn.
Do ust używałam dwóch szminek z MAC, Naked Bliss (limitowana edycja) oraz Whirls and Twirls (też limitowanka). Niestety nie mam opakowań bo oddałam w ramach Back to MAC.
Teraz trochę nudnawo bo to co konieczne ale nie kolorowe :) Krem do rąk Soraya - ideał na zimę - nawilża, natluszcza, chroni a przy tym szybko się wchłania.
Krem Bambino - kupiłam po recenzjach na YT i bardzo polubiłam.
Balsam do ust z The Body Shop - ładnie pachnące mazidło :)
I moje ulubione czyli lakiery:
OPI - Siberian Nights, You don't know Jack i lucerne-tainly look marvelous
Złoty brokat Pupa, wcześniej miałam z China Glaze Stellar i był lepszy ale skończył sie w tempie ekspresowym :(.
Lakier Color Alike kolor 108 i 340 z Golden Rose.
I na koniec hit hitów i to nie tylko na zimę...
Nail Tek!
Wyleczył moje paznokcie z rozdwajania a nawet nie doszłam do połowy butelek!!!!
Aż boję się przestać używać (wiem jaka to toksyczna chemia).
Jacy są Wasi zimowi ulubieńcy?