Jakiś czas temu pokazywałam Wam maskę z The Body Shop. Dzisiaj czas na recenzję.
Na wizażu można przeczytać:
Głęboko oczyszczająca maska z ekstraktami z alg z wybrzeży Francji i
kombinacji działania naturalnej jonowej glinki (glinka chińska i
termalna oraz morskie błoto) żeby wymazać nieczystości z porów,
odblokować je, zmniejszyć ich wielkość oraz zmniejszyć nadmierne
wydzielanie sebum. Wzbogacona minerałami żeby dodatkowo odżywić,
poprawić koloryt i doprowadzić do formy twoją skórę
Maska zamknięta jest w wygodnym plastikowym opakowaniu z zakrętką. Pojemność to 100 ml.
Nakładałam ją pędzlem gdyż jest dość gęsta i trudna w usuwaniu.
Maska ma za zadanie oczyszczać skórę, odżywić i poprawić kolor. Czy to robi?
Nie do końca.
Maska wystarcza na ok 5 użyć.
Dość szybko zasycha i niełatwo ją zmyć. Ja robiłam to gąbeczką i jakoś szło.
Mam skórę mieszaną z tendencją do przesuszenia.
Nie jestem jakoś szczególnie podatna na podrażnienia ale ta maskę czułam na twarzy. Było to takie dziwne mrowienie. Nie była to alergia, skóra po zmyciu maski nie była podrażniona jednak zrelaksować się z nią na twarzy jest ciężko.
Maska oczyszcza jednak nie jest to jakiś spektakularny efekt. Być może jeszcze kiedyś ją kupię, jednak tylko w promocji.
Używałyście tej maski?
Nie używałam nigdy kosmetyków do pielęgnacji cery z TBS:)
OdpowiedzUsuńPolecam poprosić o próbki bo różnie z nimi bywa.
Usuńoo zaskoczyła mnie jej konsystencja, jakoś przez to opakowanie spodziewałam się czegoś lekkiego i żelowego;)
OdpowiedzUsuńLekka to ona na pewno nie jest :) Zasycha trochę jak glinki.
Usuńja na razie jestem w fazie milosci do lush catastrophe cosmetic i mam zamiar sprobowac ich innych maseczek:) nienawidze jak maski zastygaja na beton :P
OdpowiedzUsuńMaski Lush są świetne (zresztą jak prawie wszystko z Lush) ale niedostępne w Krakowie :(
Usuń