czwartek, 25 kwietnia 2013

Guerlain, Lingerie de Peau - recenzja


Przyznam, że zdjęcia do tej recenzji były zrobione już jakiś czas temu.
Zmobilizowała mnie do napisania hoshi777. 



Co obiecuje producent?
Lingerie stwarza na skórze niedostrzegalna zasłonę doskonałości i daje jej zmysłowe uczucie komfortu, otula ją w jedwabisty blask, który przechwytuje i odbija światło. Ultra-matujace proszek i pigmenty są splecione, aby pomóc udoskonalić teksturę skóry i nadać jej aksamitną miękkość. Niewidoczny na skórze, daje naturalne wykończenie i sprawia, że cera jest idealna

Co ja o tym sądzę?
Podkład ma bardzo luksusowe i ciężkie szklane opakowanie. 
Pojemność to 30 ml.
 Opakowanie ma wygodną pompkę która dozuje tyle kosmetyku ile trzeba.
Nie ma sensu używać więcej bo krycie się nie poprawia a podkład wygląda koszmarnie.
Nie jest to podkład przy którym można budować krycie.



Ta "niedostrzegalna zasłona doskonałości" to mocna przesada.
Jednak podkład nie jest zły.
Miałam z nim lepsze i gorsze momenty co przyczyniło się do odkładania recenzji.

Mój kolor to 12 Rose Clair.
Dobrała mi go konsultantka Guerlain i muszę przyznać, że dobrze jej to wyszło.
Mam bardzo jasną skórę i ciężko mi dobrać odpowiedni kolor.


Podkład ma lekką konsystencję, najlepiej nakładał się za pomocą wilgotnej gąbki. Przy pędzlu i palcach wchodził w pory i podkreślał niedoskonałości.

Zdecydowanie bardziej byłam z niego zadowolona jak używałam go razem z bazą meteorytów. Trzymał się idealnie i wyglądał znacznie lepiej.
Jednak nie po to kupujemy podkład w takiej cenie aby dokupić obowiązkowo bazę.

Podkład nie ma żadnych właściwości matujących a producent to obiecuje.
Ja mam skórę mieszaną w kierunku suchej i bez pudru matującego się nie obejdzie.

Kosmetyk słabo kryje więc przy większych niedoskonałościach korektor jest niezbędny.

Ładnie trzyma się na twarzy, nie ciemnieje i nie schodzi plackami. Wymaga tylko odrobiny pudru co jakiś czas.

Jest bardzo wydajny. Przeszkadza mi trochę, ze w opakowaniu nie spływa. Buteleczka jest cały czas w tym samym kolorze a poziom kosmetyku odznacza się delikatną linią.





W chwili obecnej dobijam dna i wiem na pewno, że nie kupię tego kosmetyku ponownie. Moim ideałem jest trochę tańszy Smashbox Studio Skin w kolorze 1.1 i do niego powrócę.




4 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzję:*
    Kurcze myślałam, że będą fajerwerki, a tu taki sobie podkładzik. Trochę jestem rozczarowana, ale i tak przejdę się do sklepu po próbkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak będzie najlepiej bo każdemu coś innego służy. Może dla Ciebie będzie świetny :)

      Usuń
  2. ja dopiero co zaczęłam go używać, ale wydaje mi się być fajny.. tyle że ja sucharek, więc moja skóra ma też inne potrzeby i wymagania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Tobie pasuje. Zawsze jestem zdania, że trzeba przetestować kosmetyk bo wszystko zależy od rodzaju skóry.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...